Tajemnice ATARI - ST FORUM

PAMIĘĆ ABSOLUTNA


    Do napisania poniższego artykułu skłoniła mnie sytuacja, której byłem kiedyś świadkiem: Otóż mój znajomy, muzyk wykorzystujący ATARI STe i zestaw Rolandów, zaproponował mi wysłuchanie swoich kompozycji. Zgodziłem się chętnie, znajomy "odpalił" sprzęt, wczytał plik do Cubase'a i... poprosił o chwilę cierpliwości. Następnie zerkając co chwilę na notepad zaczął jeden po drugim wpisywać parametry do syntezatora: numery poszczególnych brzmień użytych w utworze, głośności instrumentów, pozycję stereo, itd. Zajęło to dobrych kilka minut zanim doczekałem się prezentacji dzieła.

    Oczywiście, należy sobie cenić dbałość o szczegóły, ale

gdyby to był koncert

    to trzeba byłoby ograniczyć się do pozostania przy wyjściowej palecie brzmień (np. wpisanej wcześniej), albo... publiczność nie darowałaby takich dłużyzn między utworami nawet największej gwieździe. A przecież istnieje takie proste rozwiązanie...

PROGRAM CHANGE

    Jest to komenda MIDI służąca do zdalnej zmiany brzmienia używanego przez instrument, lub np. rodzaju efektu wytwarzanego przez procesor efektów. Parametr ten może przybierać wartości od l do 128 - taki jest zresztą zakres osiągalnych barw w wielu instrumentach. Jeżeli syntezator jest "multitimbral", to przesłanie Program Change na którymś kanale MIDI zadziała we wszystkich partach ustawionych na ten kanał.

    Używanie P. Chg to najszybszy sposób na zachowanie nawet skomplikowanego zestawu barw wykorzystanego w utworze. Wystarczy każdej ścieżce sekwencera przypisać numer brzmienia, i zachować to na dyskietce, a syntezator za każdym odtworzeniem utworu "sam" przestawi się na pożądaną paletę. Jak to zrobić?

    Popatrzmy na to na przykładzie Cubase'a: W głównym oknie programu widzimy tylko niektóre parametry ścieżek, takie jak nazwa czy kanał MIDI. Po odsłonięciu "kurtyny", jaką jest okno aranżacyjne, ukazuje się nam dalsza część widoku. Można tu wpisać wartość parametru P. Chg - domyślnie program zawsze ustawiają na OFF. Określić możemy także głośność (Volume) danej ścieżki. Jest jednak metoda pozwalająca na uzyskanie ciekawszych efektów: otóż parametr P. Chg można przypisać każdemu pojedynczemu fragmentowi utworu, czyli temu, co w programie nazywa się part, i uwidocznione jest jako kawałek taśmy. Podwójne tupnięcie na tasiemce daje nam dostęp do parametrów dotyczących pojedynczego cubase'owskiego partu (nie mylić z partem w syntezatorze - ach ta terminologia!). Tak więc na jednej ścieżce, wykorzystując jeden kanał MIDI - a co za tym idzie jeden part w syntezatorze - można zmieścić kilka (kilkanaście, kilkadziesiąt?) barw pojawiających się kolejno. Jest to szczególnie przydatne osobom posiadającym instrumenty o małej liczbie panów. Wydaje się to zagmatwane? Służę przykładem: Weźmy siedmiopartowego Rolanda U-20, ustawmy kolejno: perkusję, bas, fortepian, organy, gitarę, flet i "smyczki". Cały instrument mamy "zapchany", a tu chciałoby się jeszcze dodać solo saksofonu... Rzadko zdąża się, aby wszystkie instrumenty grały na raz - wystarczy znaleźć miejsce, gdzie któryś part nie gra (co nie będzie trudne, gdyż w Cubasie WIDAĆ kompozycję) i wstawić tam solo, przypisując mu P. Chg numer, jaki i w syntezatorze ma saksofon. Oczywiście, jeśli na danej ścieżce ma się "odezwać" jeszcze coś innego, to warto mu też przypisać P. Chg - inaczej do końca będzie słychać saksofon.

    Wykorzystując tę metodę, nawet na dość ubogim instrumencie można - kolejno wymieniając brzmienia - uzyskać bogate aranżacje.

    Oczywiście utwór przygotowany na jednym instrumencie, odtworzony na innym może zabrzmieć niezbyt okazale, gdyż np. w Proteusie/3 World pod numerem 13 kryje się afrykański bęben, a w Rolandzie U-110 pod tym samym numerem znajdujemy... pianino elektryczne. Rozwiązaniem problemu jest stosowanie wyłącznie urządzeń zgodnych ze standardem General MIDI, gdyż tam zawsze tym samym numerom programów odpowiadają te same barwy, np. 67 to zawsze saksofon tenorowy. (Szerzej o tym następnym razem.)

    Współczesne syntezatory to nie tylko spora paleta barw. Wiele z nich pozwala na operowanie bardzo wieloma dodatkowymi parametrami, takimi jak głośność, panorama (pozycja stereo), głębokość efektów, transpozycja, modulacja, czas ataku i wybrzmiewania dźwięku, itd. To właśnie one decydują o niepowtarzalnych "smaczkach", i z pewnością komuś, kto długie godziny spędził na ich dobieraniu nie uśmiechałaby się ich utrata. Jest jednak sposób pozwalający na zapisanie w komputerze nie tylko danych o numerach barw, ale także o wszystkich tych najdrobniejszych szczegółach. Nosi on nazwę

SYSTEM EXCLUSIVE.

    Jest to zawartość pamięci RAM instrumentu podtrzymywana bateryjnie, i w ten sposób chroniona przed utratą w chwili wyłączenia instrumentu (nie ma obaw - większość producentów gwarantuje żywotność takiej baterii na co najmniej 5 lat). SysEx możemy za pomocą kabla MIDI wysłać do innego urządzenia i tam zachować na dłuższy czas, kolekcjonując bibliotekę brzmień dla danego instrumentu. Mimo iż istnieją urządzenia służące wyłącznie do przechowywania SysExu (np. Boss BL-1 Bulk Librarian), to o wiele lepszym sposobem jest przesłanie go do komputera i zachowanie na dyskietce razem z muzyką - o czym za chwilę.

    W zależności od modelu instrumentu można "zrzucić" SysEx tylko w całości, lub też np. jedynie dane dotyczące jednego partu lub jednego "multi" (jeśli instrument może przechowywać ich więcej). W przeciwieństwie do Program Change, System Exclusive jednego urządzenia nie zostanie odczytany przez inne - każdy typ ma swój numer identyfikacyjny i odczytuje tylko swoje dane. Wyjątkiem są instrumenty rodziny GS Rolanda, których SysEx jest częściowo zgodny (np. wszystkie odczytują dane "wyssane" z Sound Canvasa) - dzieje się tak dlatego, że wszystkie mają podobną architekturę modułu dźwiękowego.

    Jak zatem w praktyce uchronić się przed sklerozą i zachować cenne "remixy"? Najpierw należy znaleźć w naszym instrumencie funkcję DUMP (odsyłam do instrukcji). Następnie trzeba znaleźć wolną ścieżkę w sekwencerze. Naciskamy RECORD, uruchamiamy DUMP, a kiedy po kilku sekundach syntezator zakomunikuje, że zakończył operację - naciskamy STOP. Oto cała filozofia. Są jednak pewne pułapki, które czekają na nie wtajemniczonych:

    Po pierwsze - jeśli ku naszemu zdumieniu w sekwencerze nic się nie nagrało, to radzę sprawdzić, czy nie jest przypadkiem włączona opcja filtrowania SysExu.

    Po drugie - Jeśli to się powiedzie, to często są kłopoty przy ponownym przesłaniu danych do instrumentu - często sygnalizuje on MIDI BUFFER FULL, co znaczy, że nie radzi sobie z taką ilością danych, nadchodzą one zbyt szybko. Znalazłem jednak prosty sposób na to. Zawsze nagrywając SysEx ustawiam nieco szybsze tempo niż ma cały utwór, po czym powracam do właściwego i zapisuję kompozycję na dysku. W efekcie SysEx odtwarzany jest wolniej niż był zapisany i nie "zapycha" buforu.

    Najbardziej chyba praktyczne jest nagranie danych "ekskluzywnych" na samym początku, przed muzyką (zwykle wystarcza kilka wolnych taktów). Dzięki temu za każdym razem, kiedy wczytamy utwór wystarczy wcisnąć PLAY - najpierw instrument załaduje właściwe brzmienia, a zaraz potem zacznie grać. Niestety nie jest możliwe umieszczanie tych danych w środku kompozycji, tak jak Program Change'ów -jest tego tak dużo, że powoduje to opóźnienia w transmisji komend Note On, a w efekcie nieprzyjemne "dławienie się" instrumentu.

    Zdarza się, że pracując nad mixem w jakimś syntezatorze, przypadkiem "odpalimy" z komputera jakiś stary utwór z jego własnymi danymi ekskluzywnymi i... cała praca poszła na marne. Dlatego wiele instrumentów można przełączyć tak, aby nie odbierały SysE-xu, zabezpieczając się przed przypadkowym skasowaniem.

    Właściwie wszystkie możliwe parametry współczesnych instrumentów elektronicznych (włącznie z jasnością wyświetlacza LCD) zachowywane są jako System Exclusive. Na tych właśnie plikach pracują programy typu Synth Editor i Librarian, umożliwiające obróbkę brzmień syntezatorów z zewnątrz, i przesłanie gotowych barw poprzez MIDI do pamięci instrumentu. Nowoczesne samplery potrafią przesyłać próbki jako System Exclusive: format MIDI Sample Dump umożliwia ich porozumienie nawet tam, gdzie niezgodne są formaty dyskietek. Umiejętne wykorzystanie całego tego arsenału dodatkowych funkcji, jakie daje nam MIDI stwarza wręcz nieograniczone możliwości kreacji.


Daniel Kleczyński



Powrót na start | Powrót do spisu treści | Powrót na stronę główną

Pixel 2002