Tajemnice ATARI - ST FORUM

MIDI

    Przeciwnicy komputerów ATARI ST często przytaczają argument, że komputer ten nie wytrzymuje porównania z konkurencję (głównie PC AT), i że nadaje się tylko do zastosowań domowych. Jest jednak taka dziedzina, gdzie ST niepodzielnie króluje i - jak na razie - nie zamierza tej władzy nikomu oddać. Otóż większość studiów nagraniowych uczyniła z tej naszyny serce swojego systemu...

    Brzmi jak reklamowy slogan? Łatwo sprawdzić. Wystarczy sięgnąć po dowolny numer sztandarowego brytyjskiego tygodnika muzycznego "Melody Maker". Kilka ostatnich stron poświecone jest ogłoszeniom, i tam właśnie, w rubryce RECORDING STUDI0S znaleźć można kilkadziesiąt adresów popartych wykazami będącego na wyposażeniu sprzętu. Przeważająca większość legitymuje się 1040-stką i programem Steinberg Cubase bądź C-Lab Notator (te dwa rywalizujące pakiety wydają się występować w równych proporcjach). Przyjrzyjmy się zatem jaką rolę spełnia w profesjonalnym studiu ATARI.

Zacznijmy od sprzętu,

    który różni się od przedstawionego miesiąc temu zestawu domowego przede wszytkim tym, że jest bardziej rozbudowany, a poszczególne komponenty są bardziej specjalizowane. Prócz komputera znaleźć można więc klawiaturę-matkę (lub syntezator, który służy do wprowadzania muzyki. Nie tu jednak tkwi różnica. Istotnym dla osiągnięcia odpowiedniego, pełnego brzmienia i komfortu pracy jest zebranie odpowiedniej ilości modułów syntezatorowych i samplingowych. Zwykle studio musi wykazać się przynajmniej kilkoma instrumentami, aby zadowolić klientów wychwytujących najmniejsze niuanse dźwiękowe. Dla usprawnienia pracy, producenci najczęściej decydują się na instrumenty z brzmieniami zapisanymi w ROMie. Pozwala to na szybkie przeszukanie biblioteki i - w wielu wypadkach - znalezienie podstawowych brzmień. Istnieją także moduły specjalizowane, zawierające tylko barwy jednego gatunku, np. E-mu PROTEUS/2 (próbki poszczególnych instrumentów orkiestry symfonicznej), E-mu PROTEUS/3 WORLD (instrumenty etniczne), E-mu PRO/CUSSION, ALESIS D4, Roland R-8M (próbki instrumentów perkusyjnych). Są to urządzenia "multitimbral" (wielokanałowe), i dla umożliwienia dokładniejszej obróbki dźwięku, zaopatrzone są w kilka niezależnych wyjść audio. (Przykładowo przez wyjście 1 wyprowadzamy "fortepian", przez wyjście 2 - bas, przez 3 - werbel, 4 - "stopę" itd, a następnie każdy sygnał doprowadzamy do osobnego wejścia w mikserze; dzięki temu można kontrolować dokładnie każdy pojedynczy tor akustyczny, np. do werbla dodać pogłosu, a partii basu dodać niskich częstotliwości).

    Nie wszystkie jednak brzmienia znaleźć można w fabrycznie "napełnionych" modułach. Tam, gdzie trzeba zastosować oryginalne, charakterystyczne dźwięki, wykorzystuje się samplery. Standardem stały się stereofoniczne urządzenia pracujące z rozdzielczością 16-stu bitów. Najczęściej używa się ich przy nagrywaniu powtarzających się sekwencji (np.chórków), "pozamuzycznych" odgłosów (oklaski, gwizdy) i charakterystycznych "jąkających się" partii wokalnych. Starsze modele o mniejszej pojemności (np. AKAI S-900) bywają wykorzystywane do odtwarzania próbek bębnów (te są bowiem na tyle krótkie, że mogą się zmieścić w pamięci urządzenia).

    Większość produkowanych obecnie modułów z zewnątrz przypomina magnetowid lub magnetofon hi-fi. Mogą być one zresztą - podobnie, jak sprzęt hi-fi - ustawiane w "wieżę", stąd ich potoczna nazwa "rack" (ang. półka} i standardowa szerokość - 19 cali. W obudowach takich umieszczane są także procesory efektów i inne urządzenia studyjne.

    Dopóki mamy do czynienia tylko z instrumentami MIDI, sprawa wydaje się łatwa. Kiedy jednak w grę wchodzi

nagranie

    partii wokalnych i gitarowych, które z natury nie bardzo dają się sterować przez sekwencer, zaczyna się zabawa z synchronizacją. Trzeba bowiem zgrać w czasie partie wykonywane przez system MIDI, z tymi, które nagrane są na wielośladowym magnetofonie (zżyli np. głosem wokalisty). Nawet równoczesne włączenie sekwencera i magnetofonu (czego zresztą człowiek nie jest wstanie wykonać z po żądaną precyzją) nie zapewniłoby sychronizacji na dłużej niż minutę - nawet minimalna różnica prędkości przesuwu taśmy sprawia, że obydwa układy rozmijają się, i - w najlepszym wypadku - możemy posądzić muzyków o niechlujnośc wykonania. A co wtedy, kiedy producent chce posłuchać nagrania nie od początku, ale np. od drugiego refrenu? Jest na to sposób. Na jednym ze śladów magnetofonu należy zarejestrować kod SMPTE (czyt. "sempti" - skrót od Society of Motion Picture and Television Engineers). Kodem tym zapisana jest informacja o bieżącej godzinie, minucie, sekundzie i ''ramce" nagrania. W specjalnym konwerterze, SMPTE jest zamieniany na MIDI Time Code (kod czasowy MIDI), który przejmuje funkcję taktowania sekwencera spełniana dotąd przez wewnętrzny zegar ATARI. MTC nie tylko podaje tempo, ale także niesie informację o numerze, odtwarzanego właśnie taktu - dzięki temu można starować magnetofon od dowolnego miejsca, a sekwencer i tak po ułamku sekundy potrzebnym na odczytanie tego numeru sam się zsynchronizuje.

    Konwerter SMPTE/MIDI można kupić jako osobny moduł, jednak użytkownicy ST są w dogodniejszej sytuacji: produkowany przez Steinberga cartridge MIDEX+ prócz tego, że zawiera cztery dodatkowe porty MIDI dla Cubase'a, ma także wbudowane wzmiankowane urządzenie. Konkurencyjny C-Lab oferuje własną przystawkę pod nazwą UNITOR.

    Oczywiście na tym rola ATARI sOczywiście na tym rola ATARI się nie kończy, gdyż pozostaje jeszcze najważniejsza część pracy w studiu

mix.

    Dzięki wykorzystaniu nowoczesnych software'owych sekwencerów, producent nie musi już nadzorować kilkudziesięciu potencjometrów i przełączników jednocześnie ("Panowie, zgrywamy jeszcze raz, zapomniałem podgłośnić solo po drugim refrenie..."). Każdą pojedynczą operację może wpisać do sekwencera, a w finałowym momencie... udać się na kawę - oczywiście, pod warunkiem, że dysponuje na tyle nowoczesną konsoleta mikserską, że potrafi ona współpracować z MIDI. Coraz częściej - również w Polsce - staje się to jednak standardem.

    Najprostszym udogodnieniem, jakie może oferować STówka podczas produkcji nagrań, jest przełączanie ustawień miksera za pomocą komend Program Change. Wcześniej trzeba znaleźć i zapisać w jego pamięci kilkanaście bądź kilkadziesiąt takich "setów" odpowiadających poszczególnym fragmentom utworu, a sekwencer je po prostu "odpala" w pożądanych momentach. Jest ważne aby wyciszać nie używane w danej chwili kanały miksera, aby nie dodawały one niepotrzebnego szumu (nawet najlepsze studia mają z tym kłopoty). Bardziej zaawansowane korzystanie z opisywanego systemu, pozwala na zdalne sterowanie - za pomocą komend Con-tinuous.Controllers - głośnością, pozycją stereo, itd. każdego kanału miksera. W programie Cubase, na przykład, możemy za pomocą myszy przesuwać potencjometry przedstawionej na ekranie konsolety, a wszystkie parametry są natychmiast przesyłane do prawdziwego miksera, a także rejestrowane na jednym ze śladów sekwencera. Dzięki temu, niedostępne jeszcze niedawno "automatyczne zgranie", stało się powszechną rzeczywitością.

    Jeśli komputer wyposażony jest we wspomniany wcześniej muti-port MIDI, możliwe jest sterowanie jeszcze większą liczbą urządzeń, przede wszystkim procesorami efektów. Dla zapewnienia muzyce odpowiednio bogatego brzmienia, niezbędne jest często użycie kilku lub kilkunastu efektów przestrzennych dodawanych do poszczególnych instrumentów w jednym utworze (kilka rodzajów echa o różnych czasach odbicia, kilka rodzajów pogłosu o różnym czasie, chorus, flanger itp.). Parametry tych efektów mogą być zmieniane za pomocą Program Change - jeśli wcześniej odpowiednie ustawienia zapisano w pamięci urządzenia, lub za pomocą Continuous Controllers - wtedy możliwe jest np. płynne zwiększanie czasu pogłosu lub inne niecodzienne efekty. Wygląda to podobnie jak w przypadku miksera.

    Powyższy artykuł może tylko pobieżnie przedstawia rolę, jaką ST spełnia w studiu nagraniowym. Nie jest to także jedyny sposób wykorzystania tego komputera do profesjonalnego produkowania muzyki. Coraz powszechniejszym staje się tzw. hard disk recording, czyli zastąpienie magnetofonu samplerem zapisującym bezpośrednio na twardym dysku (nie w RAMie), i tu również ATARI ma się czym pochwalić. O tym jednak przy innej okazji.

Daniel Kleczyński



Powrót na start | Powrót do spisu treści | Powrót na stronę główną

Pixel 2002