Tajemnice ATARI - ST FORUM

Użyj ramdysku


    Ostatnio Czytelnicy mieli okazję zapoznać się z kilkoma najpopularniejszymi programami zarządzającymi pamięcią - ram-dyskami. Czysto teoretyczne wywody są dobre na początek, lecz szybko okazuje się, że tak zdobyta wiedza nie przedstawia wielkiej wartości. Proponuję dziś zajęcie się praktycznym wykorzystaniem ramdysków w pracy z komputerem. Jak już napisałem w poprzednim artykule o tych programach - najczęstszym powodem użycia napędu wirtualnego (ramdysku) jest potrzeba skopiowania pewnej liczby plików z jednej dyskietki na inną. To jedyny sposób w przypadku systemów z jednym napędem dyskietek. Ale nie jest to przecież jedyny sposób używania ramdysków. O wiele lepiej sprawdzają się one po zainstalowaniu jako pełnoprawny napęd systemowy i wykorzystywane na bieżąco podczas pracy. Jak to zrobić? To przecież proste!

    Najpierw decydujemy się na taki ramdysk, który pozwala na zainstalowanie przed ukazaniem się DESKTOPu (to warunek bardzo ważny - od tego zależy powodzenie całej operacji.) Ze swej strony poleciłbym jakiś program odporny na naciśnięcie klawisza RESET - pewna część zmartwień w tym momencie odpadnie. Może to być MEGAMATIC, albo jakieś akcesorium instalujące ramdysk podczas uruchomienia komputera. Jeśli już dokonaliśmy wyboru, trzeba spowodować, by po zgłoszeniu się "biurka" wszystko było na miejscu, czyli żeby potrzebne nowe ikony były już zainstalowane. Jak to zrobić - chyba każdy wie, pisałem też o tym w poprzednim numerze ST FORUM. No i mamy już dodatkowy aktywny napęd, o objętości takiej, jaką wybraliśmy podczas instalacji. Nie jest to może zbyt odkrywcze, ale taki stan rzeczy niewiele zmienia w naszej pracy: nadal trzeba długo czekać na uruchomienie programu z dyskietki i pamiętać, by zmieniać ścieżkę dostępu do aktualnych danych. Owszem, mamy tę zaletę, że zapis do ramdysku trwa ułamki sekund. A może by tak inaczej ?

    W przypadku pewnych programów użytkowych (tych bardziej skomplikowanych) warto skonfigurować je tak, by uruchamiały się właśnie z ramdysku - po wcześniejszym skopiowaniu do niego. W takim przypadku trzeba trochę dłużej poczekać na uruchomienie, ale otrzymujemy za to o wiele wyższy komfort pracy. Jednym z takich programów jest SIGNUM - edytor tekstów, który już znalazł się raz na naszych łamach. W jego przypadku aż prosi się o instalację do ramdysku. Po pierwsze: korzysta on z ładowanych krojów liter, które mogą być różne dla każdego dokumentu, a ich ładowanie zabiera chwilkę czasu, po drugie: podczas drukowania jest wczytywany specjalny moduł służący właśnie do drukowania. Cały proces może trwać długo, o ile nie pracuje się z ramdyskiem. Ale na razie mamy zainstalowany dodatkowy napęd - i nic się nie zmienia. Można by teraz "ręcznie" skopiować potrzebne pliki z dyskietki do ramdysku i dopiero uruchomić program. Lecz po co pamiętać o tym, jakie pliki są nam niezbędne do pracy? Można przecież zrzucić całą robotę na barki komputera. W tym celu wykorzystamy miłą cechę niektórych programów, polegającą na tym, że podczas instalacji systemu kopiują one wybrane pliki do ramdysku i dopiero po tym zgłaszają system. Mowa tu o programie AW BOOT - głównie służącym do wybierania potrzebnych akcesoriów. Po dopisaniu przez nas odpowiedniego pliku, w którym znajdą się nazwy plików do skopiowania, możemy zapomnieć o wszystkim i cierpliwie poczekać na efekt. Wspomniany program ma dość zasadniczą wadę: nie działa z nowszymi systemami operacyjnymi (a więc użytkownicy komputerów z Rainbow TOSem nie będą mogli zastosować tego sposobu). Na szczęście nie jest aż tak źle, bo podobną rzecz można zrobić na kilka innych sposobów. Jednym z nich jest skorzystanie z trybu wsadowego - po automatycznym uruchomieniu nakładki oferującej "normalną" linię poleceń DOSu, czyli np. COMMAND LINE INTERFACE. Dopisujemy potem plik z rozszerzeniem .BAT (zupełnie jak w "pecetach"), w którym znajdują się polecenia kopiowania odpowiednich plików i uruchamiania właściwego programu - i już jest po kłopocie! O niedocenianym trybie wsadowym można by pisać długo, bo oferuje on całe bogactwo udogodnień, zauważanych dopiero po pewnym czasie kontaktu z komputerem. To temat na osobny artykuł. Tak więc możemy sobie w przypadku SIGNUM skopiować wybrane fonty wraz z programem do ramdysku i po ukazaniu się "biurka" puknąć w już otwarte okno dysku wirtualnego. Uruchomienie nie potrwa dłużej niż 2-3 sek. Oczywiście, najpierw musimy poczekać cierpliwie na przeniesienie wszystkiego do pamięci, ale jest to jedyna niedogodność, jaka nas spotyka. Podczas wczytywania dokumentów nawet nie zauważamy, że za każdym razem wczytują się niezbędne fonty - trwa to tak krótko.

    Innym programem, który lepiej pracuje w ramdysku, jest baza danych SUPERBASE. W tym przypadku nie trzeba kopiować programu, wystarczy tylko przenieść wszystkie potrzebne dane. Wykonać to można albo za pomocą plików .BAT, albo nawet w ostateczności ręcznie. Trzeba za to pamiętać o tym, żeby po skończonej pracy skopiować wszystkie pliki z powrotem na dyskietkę - zmienione dane znajdują się tylko w pamięci.

    SUPERBASE odwołuje się do rekordów "pisząc" bezpośrednio na dysk, wiec w przypadku pracy z ramdyskiem nie zauważamy nawet tego taktu - wszystko dzieje się szybko. Kto używał kiedyś tej bazy w ten sposób, nigdy już nie spróbuje "normalnej" pracy.

    Gdy mamy dużo wolnej pamięci RAM i często pracujemy z CALAMUSEM, też warto będzie zainstalować sobie ramdysk, aby zapisywać tam opracowywane dokumenty. Sposób ten ułatwia życie zwłaszcza w przypadku bardzo długich dokumentów (ponad 100 kB). W tym przypadku również chodzi nam głównie o skrócenie czasu nagrywania pracy na dysk. Przy wykonaniu opcji SAVE na dyskietkę możemy iść spokojnie zrobić sobie herbatę, a gdy plik ma już ponad 300 kB, to nawet możemy zdążyć ją wypić. Ramdysk skraca ten czas do kilku sekund. To wielka oszczędność czasu i nerwów. Oczywiście, nie ma róży bez kolców: musimy dysponować odpowiednio dużą palnięciu RAM (min 2,5 MB) oraz pamiętać o tym, żeby na zakończenie skopiować nasz projekt na dyskietkę.

    Generalnie rzecz biorąc, warto używać ramdysków w przypadku programów odwołujących się często do dysku. Wszelkie edytory fontów, programy archiwizujące, inne programy narzędziowe - lepiej pracują z ramdyskiem. Parę słów o wykorzystaniu edytora fontów calamusowych TYPEART. O ile podczas uruchomienia z dyskietki program ten notorycznie "zawieszał się" przy pewnych operacjach zapis/odczyt, to po wystartowaniu z nieresetowalnego ramdysku te niedogodności zmniejszyły się, bo można było "do upartego" uruchamiać ten program, nie tracąc opracowywanych danych. W zrosła przez to efektywność pracy.

    Podsumowując, praca z dyskiem wirtualnym jest świetnym wyjściem z sytuacji, gdy mamy dużo pamięci RAM i mało pieniędzy na zakup twardego dysku, bez którego tak naprawdę nie ma co marzyć o poważnej pracy. Myślę, że tych parę uwag "rzuconych" wyżej może przydać się komuś, kto już ma dość nieustannego czekania na zniknięcie trzmiela - znaku zajętości STów-ki. Tradycyjnie już zachęcam do eksperymentów i dzielenia się nimi z Czytelnikami. Tymczasem - do następnego razu.


Maciej Żurawski



Powrót na start | Powrót do spisu treści | Powrót na stronę główną

Pixel 2002