Tajemnice ATARI - ST FORUM

KLOCKI CZY KOMBAJN?

    "Jest już tyle past na rynku, że trudno wybrać tę, która będzie najlepsza". Ja sparafrazowałbym to hasło i powiedział: "Jest już tyle instrumentów..." Minęły czasy, gdy elektroniczne instrumentarium dostępne było dla nielicznych, z racji swej ceny, i w ogóle nieobecności na naszym rynku. Dzisiaj w każdym sklepie muzycznym półki uginają się od Rolandów, Yamah i Korgów. Nie zmienia to faktu istnienia poważnej konfuzji wśród ich potencjalnych nabywców. Wskutek niedoinformowania raczej, niż ogólnej niedostępności sprzętu, nadal pozostaje problemem skompletowanie optymalnego dostosowanego do indywidualnych potrzeb stanowiska pracy muzyka. Aby to zrobić, musimy przede wszystkim wiedzieć co jest nam potrzebne.

    Minimalny (ale kompletny) system muzyczny powinien zawierać:

    1. Kontroler, czyli urządzenie, które zbiera informacje o naszej grze, a następnie zamienia je i przekazuje dalej w postaci cyfrowej (MIDI), a więc spełnia podobną rolę, jak klawiatura w komputerze. Kontroler ma zwykle postać klawiatury fortepianowej, czasem gitary MIDI, tzw. "padów", czyli specjalnych płaskich plastikowych bębnów współpracujących z MIDI, lub inną.

    2. Moduł dźwiękowy, czyi urządzenie odbierające sygnał MIDI i zamieniające go na sygnał audio. Może to być np. syntezator.

    3. Sekwencer, czyli urządzenie, które zapisuje informację o naszej grze i pozwala ją później odtwarzać i poddawać obróbce. Sekwencery działają podobnie jak magnetofony wielośladowe, z tym, że zamiast właściwej muzyki rejestrują komendy typu "zagraj C4 ze stuprocentową głośnością, teraz A3, z około 80% głośności" itd. Komendy te są interpretowane przez moduły dźwiękowe.

    W roli sekwencera doskonale czuje się ATARI ST, toteż często jest kupowane tylko z tego powodu. Oczywiście, potrzebne jest także odpowiednie oprogramowanie, "tego ci jednak u nas dostatek".

    Zajmijmy się jednak punktami 1. i 2. Urządzenia te możemy kupić osobno, częściej jednak spotkać je możemy w jednej obudowie - "wash & go". Często to, co popularnie nazywa się "syntezatorem" zawiera zintegrowany moduł dźwiękowy (czyli właściwy syntezator) i kontroler - klawiaturę. Czy wobec tego lepiej zdecydować się na system modułowy, czy na "kombajn"? To zależy oczywiście od indywidualnych preferencji użytkownika, należy jednak wziąć pod uwagę takie czynniki, jak łatwość transportu, ewentualne przyszłe zmiany i rozszerzenia systemu (można np. wymienić moduł dźwiękowy pozostawiając klawiaturę) i -przede wszystkim - cenę. Żadne wyjście nie jest tańsze w ogólności - zależy to od indywidualnych rozwiązań.

    Decydując się na moduły, możemy staranniej dobrać elementy do własnych potrzeb.

Kontrolery

    Najczęstszym i chyba najbardziej uniwersalnym rozwiązaniem jest "klawiatura-matka". W klasie profesjonalnej urządzenia takie oferowane są w dwóch odmianach: z "ciężkimi" klawiszami dla osób przyzwyczajonych do gry na klasycznym fortepianie, oraz z "normalnymi" lekkimi syntezatorowymi klawiszami. Pierwsze mają zazwyczaj 88 klawiszy (np. Roland A80, Yamaha KX88), drugie 76 (Roland A50) bądź 61. Dla osób bardziej liczących się z "groszem" polecam czterooktawową klawiaturę Roland PC200, zaprojektowaną specjalnie do pracy z komputerem (ma nawet gustowną jasnoszarą obudowę). Węższe zastosowania mają inne kontrolery gitary MIDI produkowane przez Rolanda i Casio, bębny MIDI (pamiętacie KOMBI?), czy MIDI-wind (saksofony). Istnieją nawet urządzenia sterowane wysokością głosu ludzkiego, ich przydatność jest jednak znikoma.

Moduły dźwiękowe

    Po pierwsze, aby nasz moduł był przydatny do pracy z komputerem powinien on być "multi-timbral", to znaczy powinien móc odbierać kilka kanałów MIDI jednocześnie i grać kilkoma barwami na raz, np, kanał 1 dla brzmienia fortepianu, kanał 2 dla brzmienia basu, kanał 3 dla "smyczków", kanał 10 dla perkusji itp. W praktyce nie warto kupować instrumentów grających mniej niż 6-7 barwami jednocześnie, gdyż wtedy nie jest możliwa żadna poważniejsza aranżacja. Ważną sprawą jest także polifonia, czyli ilość nut, które mogą brzmieć w jednej chwili. Jeśli jest zbyt mała, instrument "dławi się" w miejscach wielogłosowych akordów i zwyczajnie przestaje grać niektóre dźwięki. Minimalnie należy zatem decydować się na 16 głosów. Następną kwestią są możliwości "produkcyjne" urządzenia. Większość nowszych instrumentów ma wbudowane procesory efektów pozwalające dodać do muzyki "przestrzeni", czyli np, echo, lub pogłos. Warto zwrócić uwagę, czy dany model ma taki procesor.

    Powyższe dylematy odnoszą się do wszystkich modułów, jest wszakże jeszcze jeden podział, nad którym trzeba się zastanowić. W zależności od rodzaju brzmień, jakie chcemy uzyskać, interesuje nas syntezator, sampler bądź odtwarzacz samplingowy.

Syntezatory

    Za ich pomocą możemy tworzyć własne "nieziemskie" brzmienia, gorzej jednak kiedy chcemy podrobić jakiś klasyczny instrument - przeważnie brzmi to sztucznie. Dlatego trudno spotkać dziś syntezator w swej czystej postaci - większość przechowuje w ROMie zsamplowane dźwięki instrumentów akustycznych.

    Do wyboru mamy setki brzmień, możemy je obrabiać, dokładać nowe zapisane na osobno sprzedawanych kartach ROM, nie możemy niestety wprowadzać własnych barw. np. własnego głosu. Do tego służą

Samplery

    Są one przeważnie znacznie droższe, ale pozwalają na wprowadzanie nowych dźwięków z mikrofonu albo np z płyt kompaktowych. Instrumenty te mogą naśladować wiernie gitarę lub śpiew i mają potencjalnie nieskończoną bibliotekę brzmień. Niedogodnością przy ich wykorzystaniu na koncertach jest stosunkowo długi czas oczekiwania na "załadowanie" z dyskietki (czy nawet twardego dysku) do RAMu.

    Najtańsze moduły syntezatorowe nadające się do współpracy z komputerem to np. Yamaha TG100 (16 instrumentów jednocześnie, dwudziestoośmiogłosowa polifonia, procesor efektów) albo Roland SC55 Sound Canvas (16 instrumentów jednocześnie, dwudziestoczterogłosowa polifonia, dwa procesory efektów. Odtwarzacze samplingowe to jakby zubożone samplery które nie pozwalają użytkownikowi na wprowadzanie własnych brzmień, mają ich jednak sporo fabrycznie umieszczonych w ROMie.

    wierne naśladowanie instrumentów akustycznych). Ich cena z reguły nie przekracza tysiąca marek niemieckich Najtańsze samplery kosztują już ponad dwa tysiące marek (Akai S950, Roland S330, Yamaha TX16W), a te lepsze, próbkujące z jakością płyty kompaktowej - ponad pięć tysięcy (Akai S1000, Roland S750). Nie jest to więc wydatek na kieszeń przeciętnego STEfana.

"Wash & go"

    Jeśli decydujemy się na instrument zawierający moduł dźwiękowy i klawiaturę w jednym, wszystkie powyższe problemy pozostają aktualne. Prócz tego należy pamiętać, że wiele współczesnych keyboardów ma wbudowany sekwencer, który z racji posiadania ATARl ST nie będzie nam potrzebny (po co więc za niego płacić?) Dla naszych celów wystarczy że instrument bodzie "multitimbral" Do tańszych model idealnych, do współpracy z komputerem należą np Roland U20, Roland JV30 czy Yamaha SY22. Do nieco droższych Korg 01/W, Roland JV80, E-mu Proteus MPS lub Kurzweil K2000. Ten ostatni zasługuje na wyróżnienie, gdyż ma wbudowaną stację dysków i bardzo uproszczony sekwencer pozwalający jedynie na odtwarzanie plików w formacie Standard Midi File. W formacie tym potrafią zapisywać najpopularniejsze programy-sekwencery na ST Cubase i Notator. Tak więc można przygotować utwór w domu, przy użyciu ATARI, a na koncert udać się tylko z instrumentem i dyskietką. Bez taszczenia komputera i monitora! "...I bez namoczenia!"

Daniel Kleczyński



Powrót na start | Powrót do spisu treści | Powrót na stronę główną

Pixel 2002